No więc... Startuję z takim tematem, bo zapewne jest tutaj trochę Polaków, a zawsze może być nam jeszcze raźniej wymieniając się spostrzeżeniami z naszego rebootu czy przeczytać słowa otuchy od rodaka. Czekam na posty, tymczasem ja powiem coś o sobie. Mam nadzieję, że temat nie zostanie skasowany. Mój reboot trwa od października zeszłego roku. W tym czasie miałem dwa relapse, choć od czasu października nigdy nie wróciłem do pornografii i masturbacji. Pierwszy raz był spowodowany pettingiem i edgingiem z moją byłą dziewczyną (łatwiej jest się do takich rzeczy przyznawać po angielsku), drugi był spowodowany (choć wielu może się to wydawać dziwne) przejedzeniem się słodkimi rzeczami. Podczas świąt wielkanocnych w jednym momencie, zaraz po obiedzie, zjadłem tyle ciast i słodyczy, że momentalnie poczułem się tak źle, jak czułem się za każdym razem wcześniej kiedy jeszcze PMO było w moim życiu i tak samo jak podczas tegoż pierwszego relapsu. Wróciły wszystkie objawy. Nie wiem, być może byłem też uzależniony od cukru. Skończyłem wtedy swój ciąg na około 113 dniu. Od tego momentu trwam niewzruszenie i aktualnie mam 138 dzień odwyku. Mam jeszcze cyklicznie przychodzące objawy odstawienne, ale gdy odchodzą, ukazują mi coś nowego. Dlatego jest ze mną coraz lepiej. Jak tam u was? Mogę odpowiedzieć na jakieś wasze pytania, jeśli chcielibyście jeszcze czegoś się ode mnie dowiedzieć.
Bywa różnie: na początku ciągłe zniechęcenie, nieustanne pokusy i wręcz fizyczny ból. Potem klasyczna flat line i etap spokoju. Ostatnio znowu nasilenie ataków, chociaż są łatwiejsze do odparcia niż kiedyś. Po prostu nie zakładam, że to zrobię i wiem, że mogę dać radę wytrwać. Jestem bardzo wierzący i to też mi bardzo pomaga. Pomimo tego boję się, że pewnego dnia nie dam rady....
Ja już nawet się nie boję relapsu. Żyję jakoś, staram się robić swoje, cyklicznie przechodzę przez objawy odstawienne, na przykład dzisiaj poczułem się w końcu lepiej po jakichś kilku dniach brain fogów i kilku tygodniach lżejszych depresyjnych momentów itd. Ogólnie rzecz biorąc mój mózg ciągle wchodzi w jakieś różne stany. Raz jestem żywy, mam chęci do życia i pracy nad sobą, raz wcale i najchętniej siedziałbym i na przykład tylko słuchał muzyki/grał itp., a raz nie mam ochoty już zupełnie na nic. Ciężko mi tobie coś doradzić bo sam poradziłem sobie z tym na farcie - doprowadziłem się do takiego przesytu, że już przez kilka dni nie miałem nawet ochoty tego robić, do tego doszło wykończenie ciągłymi problemami psychicznymi z powodu pmo i stwierdziłem, że to dobry moment żeby to zakończyć. Edit: u mnie jest aspekt taki, ze nie wrócę już do pmo z powodu tego jak bardzo mnie to zniszczyło
Cześć rodacy. Mam nadzieję na wsparcie i od Was. Dużo już prób za mną. Tą stronę używam od wczoraj. Mam nadzieję że coś odmieni
Siemasz Jak będziesz miał pytania to wal śmiało, tu lub na priv. Jesteś teraz w trakcie streaku? Wybacz, czasem nie umiem znaleźć polskiego słowa na coś o czym czytałem tutaj po angielsku.
Witam. Są tu jeszcze Polacy? Szukam partnera/partnerów do walki z PMO. Kogoś z kim bym mógł anonimowo pogadać na temat uzależnienia. A jak nawet nie chcecie gadać, to dajcie znać czy tu jesteście.
Hej, jestem tu nowy i od pewnego czasu postanowiłem ograniczyć radykalnie masturbację, niestety nie jest to łatwe i chętnie z kimś doświadczonym o tym pogadam i podzielę się swoją opinią